Żyjemy dzięki tym, którzy wydają się zgoła niewidzialni: skromni, cisi, dobrzy. Nacechowani tym rodzajem dobroci, która każe im – choć często wiedzą więcej od nas – przemilczeć dobrą radę, by nie stała się przypadkiem źródłem konfliktu. Tacy, o których można by powiedzieć, że gdyby świat był tylko nimi zaludniony, byliby żywym gwarantem, że wojny nigdy nie będzie. W dzisiejszym biegu po sukces, arcyrzadko spotyka się człowieka tak bezinteresownie miłującego bliźnich
i równie bezinteresownie zapominającego o sobie samym.

64 lata na scenie „Ateneum”. Iluż z nas dostało niespodziewany, a często niezasłużony prezent, upominek, choćby drobny, ale serdeczny dowód pamięci
i Twojej wewnętrznej elegancji Henryku. A właściwie Heniu…, bo z wszystkimi, nawet z najmłodszymi z nas byłeś blisko i ciepło. Sam, od lat, trzymam na burku kartkę pocztową z zadumanym „Malarczykiem” Malczewskiego; „Jakoś tak, pomyślałem o Tobie… i kupiłem” – powiedziałeś. W ostatniej drodze aktorów mówi się zwykle o ich zasługach dla kultury, sztuki…, ale w wypadku Henia są to zasługi dla naszego człowieczeństwa, dla naszej ludzkości.
„Strzeż się nie ludzi – złych, ale nie-ludzi. Bo któż jest dobry?” – mówi Norwid.
Tak. W tym sensie Henryk może nam służyć za wzór człowieka i bycia ludzkim.

Pamiętam Go stojącego przed wejściem do „Ateneum”; eleganckiego, wypachnionego, nienagannie czczącego kolejne święto teatru – jego ukochanego miejsca. „Heniu! Jak Ty świetnie wyglądasz!” – powiedziałem. Uśmiechnął się, taktownie, ściszył głos i odrzekł: „Bo ja nie na twarz choruję”. A jednak… chorował długo i cicho. By wreszcie odejść na dobre.Nam nadzieję, że będzie mu w zaświatach tak lekko, jak lekko ważyły Jego przewiny na tym świecie. Słowem, że jak piórko lekki będzie szybował nad swoim ukochanym Powiślem i dobrotliwym, jasnym okiem spoglądał na naszą codzienną teatralną krzątaninę. Heniu – jak nikt inny byłeś pośród ludzi, jak nikt inny będziesz w naszych sercach.
Żegnaj nam.
Koledzy z „Ateneum”.

[18 września 2020 na Powązkach pożegnaliśmy Henryka Łapińskiego. Autorem powyższego pożegnania jest Krzysztof Gosztyła. Na pogrzebie, w imieniu Zespołu, tekst odczytał Dariusz Wnuk].