Otrzymaliśmy smutną wiadomość o śmierci
JANA ŻARDECKIEGO
aktora Teatru Ateneum  w latach 1972-1991.

Zagrał w naszym Teatrze szereg świetnych ról.
Należał do legendarnego zespołu aktorskiego Janusza Warmińskiego.
W ostatnich latach, gdy był już na emeryturze wciąż o swoim teatrze pamiętał
– odwiedzał nas, dzwonił, pytał co w Ateneum.

Panie Janku, za wszystkie lata przeżyte z Teatrem Ateneum
– na scenie i poza nią 
bardzo dziękujemy!
Śpij spokojnie.

O Janie Żardeckim w przededniu Jego podwójnego jubileuszu (obchodzonego w ubiegłym roku)
– 95 rocznicy urodzin i 70 lat pracy scenicznej pamiętał Witold Sadowy.

 

Wybitny aktor i mój przyjaciel Jan Żardecki, związany z Teatrem Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie, świętować będzie 17 września b.r. swoje 95-te urodziny i 70-lecie pracy artystycznej.

Urodził się w Stanisławowie 19 września 1922 roku. Jego młodość przypadła na okres wojny i okupacji. Burzliwy i skomplikowany. Działał
w konspiracji. Był żołnierzem Armii Krajowej. Debiutował rolą Demetriusza w “Śnie nocy letniej” Szekspira w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego 5 sierpnia 1947 roku w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. W latach 1947-1949 grał na tej scenie Stacha w śpiewogrze Wojciecha Bogusławskiego “Krakowiacy i Górale” w reżyserii Władysława Krasnowieckiego, Jakuba “Jegorze Bułyczowie” Maksyma Gorkiego i szereg innych ról. Kiedy w roku 1949 dyrektorem odbudowanego Teatru Narodowego w Warszawie został Władysław Krasnowiecki, zaproponował mu engagement i rolę Stacha w warszawskiej inscenizacji “Krakowiaków i Górali”. Od tej chwili nie opuścił już Warszawy. Pozostał jej wierny. W latach 1949-1966 na scenie Teatru Narodowego zagrał mnóstwo ról, a wśród nich Walerego w “Świętoszku” Moliera w reżyserii Stanisławy Perzanowskiej, Sylwiusza w “Jak wam się podoba” Szekspira w reżyserii Władysława Krasnowieckiego, Relskiego w “Karykaturach” Jana Augusta Kisielewskiego w reżyserii Jerzego Rakowieckiego i Adolfa w “Pannie mężatce”. Ponadto w dublurze z Tadeuszem Łomnickim “Kordiana” w dramacie Juliusza Słowackiego w reżyserii Erwina Axera oraz Jana w “Fantazym” Juliusza Słowackiego w reżyserii Henryka Szletyńskiego. W roku 1955 w Teatrze Współczesnym Erwina Axera grał Don Pabla Romero w sztuce Prospera Merimee “Teatr Klary Gazul” z Ireną Eichlerówną. A potem jeszcze w “Niebie i piekle” z Zofią Mrozowską w reżyserii Michała Meliny. Były to czasy, kiedy Axer był dyrektorem Teatru Współczesnego i Narodowego.

W latach sześćdziesiątych był w zespole aktorskim Teatru Klasycznego (dziś Teatr Studio). Poznał tam Joannę Jedlewską. Zagrał z nią w “Ondynie” Jeana Giraudoux. Ona Ondynę, on Hansa. Zakochali się w sobie. Wzięli ślub i byli szczęśliwi. Ale szczęście trwało krótko. Joasia zachorowała. Wkrótce umarła. Zdążyli jeszcze razem zagrać w komedii Labiche’a “Zawsze we troje”

Pamiętne role Janka w Teatrze Klasycznym to między innymi Merkury w sztuce Marivaux “Zebranie aniołów” w reżyserii Czesława Wołłejko i Bogucki w “Pannie Maliczewskiej” Gabrieli Zapolskiej oraz rola w głośnym widowisku muzycznym Ireneusza Kanickiego “Dziś do ciebie przyjść nie mogę”. Objechał z nią Stany Zjednoczone, Kanadę i NRD. Po śmierci Joasi nie mógł sobie znaleźć miejsca. Odszedł z Teatru Klasycznego. Zaangażował się do Teatru Ateneum. Spędził w tym teatrze przeszło 30 lat za dyrekcji Janusza Warmińskiego
i Gustawa Holoubka. Pokochał ten teatr z wzajemnością. Szanowany i ceniony. Czuł się w nim jak w rodzinie. Grał w każdej sztuce. Jego role z tego okresu to między innymi Milioner w sztuce Witkiewicza “Panna Tutli-Putli” z Anną Seniuk, Alfredo w “Kuchni” Arnolda Weskera w reżyserii Janusza Warmińskiego, Kleszcz w “Na dnie” Gorkiego w reżyserii Jana Świderskiego, Książę w “Gyubalu Wahazarze” Witkiewicza i Jan w “Fantazym” w reżyserii Macieja Prusa oraz Palacz w “Ameryce” Kafki u Jerzego Grzegorzewskiego oraz Strzycki w “Wielkim Fryderyku” Nowaczyńskiego z Janem Świderskim

Występował w filmach i serialach telewizyjnych. W Teatrze Polskiego Radia i Teatrze Telewizji. Mając 83 lata, debiutował tomikiem poezji “Szydło, mydło i powidło czyli groch z kapustą”. Komplementując go, napisałem mu słowo wstępne. W roku 2011 wydał kolejny tom poezji zatytułowany “Sekretne bezdroża”.

Spotkaliśmy się kilkakrotnie na scenie. W czasie naszych licznych przyjacielskich rozmów powiedział mi kiedyś, że kocha swój zawód i aktorstwo, że miał szczęście pracować w dobrych teatrach z najwybitniejszymi aktorami i reżyserami o wielkich autorytetach, ale gdyby na nowo się urodził, nie wybrałby ponownie tego zawodu, który polega na ciągłym obnażaniu się i wiecznych stresach. To prawda. Ale nie wiem, czy rzeczywiście tak myśli. Jest człowiekiem szlachetnym, wrażliwym i pracowitym. Witold Sadowy e-teratr.pl 12-09-2017