Nasz aktor MARIAN OPANIA ma dziś urodziny. Jubilatowi przesyłamy najserdeczniejsze życzenia. Sto lat! 

“Czy można sobie wyobrazić historię Teatru Ateneum bez ról Mariana Opani? Oczywiście, nie sposób. Wie o tym każdy widz pojaraczowskiej sceny na Powiślu. Opania gra tutaj już ponad trzydzieści lat, a jego wizerunki sceniczne układają się w dorobek bogaty i różnorodny. (…) Podziw musi  budzić dar scenicznej obecności, jakim Opania wciąż nas uwodzi. (…)

Do najważniejszych ról – portretów ludzi, których życie nie oszczędziło, zaliczam też Ojca w Mieście Griszkowca w reżyserii Artura Urbańskiego(2009). Marian Opania zagrał człowieka, którego literatura rosyjska obdarzyła mianem „zbędnego„ (tzw. lisznij czełowiek). Kogoś,  kto stracił wszystkie złudzenia i jest śmiertelnie zmęczony życiem, niekończącą się męką. Zamknięty w swojej samotności nie próbuje porozumieć się nawet z synem, a może takiego porozumienia już szukać nie chce. Świetna rola, chciałoby się powiedzieć, jak z amerykańskiego filmu. A więc, jak sam Marian Opania zwykł mówić  — grana „aż do spodu”, głęboko i prawdziwie. (…)

Również w Ateneum objawił się Opania – aktor śpiewający, i to jak! Sprawcą tego odkrycia był Wojciech Młynarski, który zaprosił go do cyklu spektakli muzycznych poświęconych współczesnym mistrzom piosenki poetyckiej. Pierwszą taką „małą monografią” na Scenie 61 był Brel. Marian Opania śpiewał  przebój belgijskiego barda pt. Cukierki dla panienki mam…tworząc małe arcydzieło sztuki estradowej,  żartobliwy i jednocześnie liryczny, jednoosobowy teatr niespełnionych uczuć i pragnień miłości. W wieczorze kolejnym, przebojów Mariana Hemara, wystąpił w roli jednego ze „Słowików Ateneum”. Był to chór rewelersów, który przypominał słynny przedwojenny chór Dana, w następującym składzie: Marian Kociniak, Jacek Borkowski, Marian Opania i Wiktor Zborowski. Aplauz publiczności budził już sam dobór owych „słowików”, a zwłaszcza niski sangwinik Marian Opania i wysoki flegmatyk Wiktor Zborowski. (…)

Niejednej z ról, o których  wspominał w wywiadach, Marian Opania nie zagrał. Marzył kiedyś o silnych, dramatycznych, a nawet „złych” postaciach, jak Ryszard III lub inni bohaterowie Shakespeare’a,  ale także o  Wielkim Księciu Konstantym czy Gogolowskim Rewizorze. Marzenia, jak to zazwyczaj bywa, zmieniały się z biegiem lat.  Nie zmieniało się natomiast jedno  — powściągliwość, z jaką Marian Opania mówi o aktorstwie, a zwłaszcza o własnej karierze.”

Fragment tekstu pt. Zjawisko Marian Opania autorstwa Barbary Osterloff o Mariane Opani (z serii: Aktorzy Teatru Ateneum. Wyd. Teatr Ateneum)