Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość o śmierci WŁADYSŁAWA KOWALSKIEGO, wybitnego aktora, który spędził w Ateneum czternaście lat (1960-74).
Aktor zmarł dziś po południu. Miał 81 lat.
Do Ateneum zaprosił Go Janusz Warmiński, gdy rozpadał się świetny zespół Teatru Wybrzeże, po kończącej się tam dyrekcji Zygmunta Hübnera.
– Zostałem w Ateneum na całych czternaście lat. Były one przedłużeniem tego fenomenalnego pierwszego sezonu. Nie myślę o sobie, myślę o teatrze, o jego artystycznym profilu. Spotkałem moich kolegów (…) i zaczęła się prawdziwa szkoła zawodu. Tutaj, w Ateneum, przeżyłem coś, czego już nigdy potem nie przeżyłem. To był strach. Uważam, że aktor powinien się w teatrze czegoś bać. To jest twórcze, to jest motywujące. (…) W Ateneum straciłem pewność siebie, kiedy spotkałem się najpierw z Bronisławem Dardzińskim, potem z Woszczerowiczem, Świderskim, Olą Śląską. (…) Ten strach płynął z lęku przed autorytetem; czy zaakceptują, czy też się człowiek zblamuje, czy podołam, czy nie… (…) Właśnie dzięki tym latom w Ateneum jestem aktorem. Tutaj odbyła się moja prawdziwa edukacja, stąd wyniosłem wszystko, co w zawodzie aktorskim jest naprawdę ważne – mówił Władysław Kowalski o “swoim Ateneum” w 1998 roku.
Drogi Kajtku,
Odpoczywaj w spokoju!
Żegna Cię Twoje Ateneum, dziękując za wszystkie piękne sezony teatralne z Twoim udziałem,
które są dziś niepodważalną częścią najpiękniejszej legendy naszego Teatru!